Nadprogramowe dni w Dushanbe nadwyrężyły mocno nasz czasowy budżet i trzeba było zacząć z części atrakcji po drodze rezygnować. Pierwotnie zakładaliśmy, że z Dushanbe pojedziemy do Taszkientu, ale żeby mieć szansę wyrobić się w zakładanym czasie musieliśmy trasę skrócić. Taszkient, jako najłatwiej dostępny, wypadł z naszej listy jako pierwszy. Skierowaliśmy się więc wprost na Samarkandę, …
Do Dushanbe dotarliśmy późnym wieczorem. Niedaleko miasta złapaliśmy w końcu zasięg lokalnej sieci i Julka mogła zacząć szukać nam lokum. Kryteria były proste – po doświadczeniach ostatnich dni chcieliśmy coś dobrego. Wiedzieliśmy, że naprawa samochodu może chwilę potrwać, więc biorąc pod uwagę panujące temperatury najlepiej coś z basenem. Julka wytypowała trzy miejsca, ale jedno najbardziej …
Poranna nowina odnośnie sworzni tchnęła w nas nieco optymizmu. Marcin od razu pojechał sprawnym samochodem na posterunek po sworzeń i w ciągu kilkudziesięciu minut wrócił z częściami. O dziwo wszystko pasowało. Części były co prawda chińskie, ale chodziło przecież o to, żeby w ogóle z tego pechowego miejsca odjechać. Wcześniejsze przygotowanie samochodu oraz umiejętności Marcina …
Fakt, że po zjechaniu z drogi do okolicznej wsi byliśmy bezpieczni nie oznaczał jeszcze końca naszych problemów. Wręcz przeciwnie – urwane koło było dopiero początkiem długiej listy czekających nas trudności. Przede wszystkim trzeba było wymyśleć, w jaki sposób naprawić samochód, wydostać się stamtąd i wrócić na właściwą trasę. Pierwszy krok został poczyniony przez Julkę i …
Plan na niedzielę był ambitny. W sobotę daliśmy sobie sporo luzu i przejechaliśmy tylko 100km. Robiło się krucho z czasem, więc trzeba było w końcu trochę przycisnąć. Pobiliśmy nawet swój rekord wstawania i porannego zbierania. Pobudka o 7:15 i kilka minut po 8:00 byliśmy już w drodze. Do przejechania mieliśmy 460km, co na tych drogach …
Po przeżyciach poprzedniego wieczoru potrzebowaliśmy więcej czasu by odespać, wysuszyć zamokły sprzęt i ubrania, posprzątać nieco w samochodzie oraz opłakać poległe w boju klapki. Z miejsca postoju ruszyliśmy więc dość późno. Przed nami znajdowała się Dolina Wachańska. Krajobraz zmienił się znacznie w stosunku do pierwszego odcinka trasy. Bliskość wody oraz mniejsza wysokość spowodowały, że pojawiło …
Droga przez Autostadę Pamirską nie należała do najłatwiejszych, głównie ze względu na jakość nawierzchni. O ile pierwsze kilkadziesiąt kilometrów od granicy to całkiem znośny jeszcze asfalt, o tyle później robi się już gorzej. Niekiedy droga jest szutrowa, niekiedy asfaltowa z wielkimi dziurami i brakującymi kawałkami. Na szutrach często występuje nieznośna „tarka”, która przy nieco tylko …
Przyznam, że Sary-Tash nieco mnie zaskoczyło. Nie spodziewałem się oczywiście w tym miejscu fajerwerków, ale osada okazała się naprawdę straszną dziurą. Widziałem już wiele dziur na świecie w tym kilka Azjatyckich, ale na skali dziurowatości Sary-Tash dostaje pełną dychę. Na przestrzeni 185km od Osh świat za oknem samochodu zmienił się diametralnie. W Osh czuć już …
Do Osh z miejsca noclegu nad rzeką pozostało nam niespełna 300km. Wydawało się, że odległość tę uda się pokonać w kilka godzin i do miasta dojedziemy ze sporym zapasem czasu. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Na naszej drodze stały dwie wysokie przełęcze. Przejechanie pierwszych 150km zajęło nam dobrze ponad 8 godzin. Droga wiodła serpentynami w …
Droga do jeziora Issyk-Kul z Biszkeku niczym szczególnym się nie wyróżniała. Momentami przybierała nawet autostradopodobny kształt tj. miała po dwa pasy w każdą stronę. Na drogach sporo było policji z radarami czyhającej na kierowców ze zbyt ciężką nogą. Albo czyhających po prostu. Kirgistan to kraj o bardzo dużym stopniu korupcji. Nie ma tu rzeczy, których …