Jednak nie o parówkach

Dzisiejszy wpis miał być o tym, jak to Rosja parówkami stoi. O tym, że się tu sasiski je na śniadanie, obiad i kolację, mnogości odmian i rodzajów, ale…. nie będzie.

Nie będzie, z prostego powodu. Wydawało mi się, że dzisiejszy dzień nic ciekawszego nam nie przyniesie i na koniec dnia zostaną mi tylko śniadaniowe rozważania z jadłodajni przy postoju truckersów. Jakże się w tej kwestii myliłem!

Większość dnia spędziliśmy w samochodzie, co faktycznie nie przyniosło żadnych nowych wrażeń. Ot zwykła, nudna, prosta droga na wschód. Dzięki przytomności mojego taty zmieniliśmy nieco trasę przejazdu. Tata słusznie zauważył, że granicę Kazachską przekroczymy szybciej jadąc na Uralsk co pozwoli nam trochę zmniejszyć tempo podróży przy zachowaniu 5-dniowego pobytu w Rosji. Dzięki temu mogliśmy dziś zrobić przystanek w Samarze po przejechaniu około 500km zostawiając na jutro niespełna 200km odcinek do granicy.

Samara zrobiła na nas pierwsze wrażenie raczej kiepskie. Ogromne blokowisko, industrialne klimaty, dużo betonu, szerokie drogi, duży ruch i więcej drogowych cwaniaków. Nasz pierwszy hotel, pomimo reklamowania się posiadaniem „private parking” i bardzo dobrymi recenzjami okazał się pomyłką. Nawet gdyby było gdzie zostawić tam samochód, to bym się nie odważył.

Więcej szczęścia mieliśmy za drugim podejściem. Tani, ale czysty motel przy głównej drodze. Auto zaparkowane pod oknem. Knajpa w motelu więc będzie czym się pożywić. Rozpakowaliśmy rzeczy i udaliśmy się na zasłużone piwo i coś do przegryzienia. W knajpie odbywała się jakaś zamknięta impreza, ale nikt nam nie robił problemów i zostaliśmy obsłużeni.

Nie minęło 5 minut a z imprezy przysiadł się do nas jeden lekko wypity Rosjanin pytając coś o telefon. Wystarczyło wspomnieć, że pa ruski to my nie mnożka i z jednego Rosjanina zrobiło się trzech z ciekawością wypytujących kim jesteśmy, co tu robimy, gdzie jedziemy i dlaczego. No i się zaczęło!

Następne 2h spędziliśmy w towarzystwie Andreya, Danilo i Danilo, z którym w mig się zaprzyjaźniliśmy ? Nasi nowi друзья z niedowierzaniem słuchali o naszej wyprawie i nie mogli zrozumieć po co my się dalej na wschód pchamy. Przecież Rosja to taki piękny kraj, ludzie są przyjaźni ale już dalej na wschód to nie ma po co jechać. Nie pomogły tłumaczenia, że podobne głosy często słyszeliśmy wyjeżdżając z Polski. Jak widać te same stereotypy powtarzane są na całym świecie.

Koledzy byli bardzo otwarci, „deczko” wypici, ale przy tym bardzo uprzejmi. Na wstępie upewnili się, czy aby na pewno nam nie przeszkadzają i mogą się przysiąść. Mieliśmy przez chwilę obawy, czy nie będą zbyt natarczywi, ale finalnie nie narzucali się, przyjęli tłumaczenie że po 4 dniach podróży jesteśmy zmęczeni a jutro musimy wcześnie rano wstać żeby zdążyć przekroczyć granicę w terminie. Z nieskrywanym smutkiem, ale jednak, zaakceptowali nawet tłumaczenie, że Julka tańczy tylko z мужем ?

Miło się gawędziło. Koledzy byli ciekawi czy w Polsce lubi się Rosjan, czy na zachodzie faktycznie jest terroryzm i jak to wszystko wygląda z naszego punktu widzenia. Nie obyło się bez serdecznych toastów, zaproszeń do domu, zapewnień że деньги to oni mają i imprezę zapamiętamy na długo. Były oczywiście przechwałki ile kto czym najszybciej jechał i jakie to mają fury i motocykle. Julka dostała nawet na odchodnym piękny „tatuaż” ? Wymieniliśmy się kontaktami i dostaliśmy zapewnienie, że jakikolwiek problema się trafi to mamy natychmiast do nich dzwonić. Czekamy na więcej takich sympatycznych spotkań.